piątek, 2 maja 2014

Rozdział 1

Przebudziłam się wcześnie rano. Jeżeli tylko 8 rano to jest wcześnie. Jedyną przyczyną mojej pobudki były hałasy dochodzące z kuchni. I nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że mieszkam sama. Od razu wyskoczyłam z łóżka. Ubrana w samą koszulkę nocną chwyciłam ciężki kij baseballowy leżący od jakiegoś czasu w moim pokoju. Sprawca huków wchodził właśnie po skrzypiących schodach. Jedyne co mogłam teraz zrobić to zamachnąć się i... upuścić kij blisko stóp.
 -Przepraszam Cię bardzo, ale czy nie dałam Ci wystarczająco do zrozumienia, że nie mam ochoty Cię widzieć i że nie masz prawa wchodzić do tego domu?!-krzyknęłam zdenerwowana. Nie dość, że Colin zbudził mnie o 8 to jeszcze pakuje się do mojego domu bez wyraźnego pozwolenia.
 -Spokojnie, uspokój się. Chciałem tylko porozmawiać. O nas. I przygotowałem ci pyszne śniadanie - nie rozumiem jak on dalej mógł myśleć, że to wszystko da się jeszcze naprawić.
 -Nie rozumiesz? Nie ma już żadnych nas! Nie powinno Ciebie tu być. Jesteś już dla mnie obojętnym człowiekiem.
 -Proszę, daj mi to wszystko wyjaśnić! Ja naprawdę tego nie chciałem! Daj mi się wytłumaczyć. Porozmawiajmy błagam. Kocham Cię! - No tak! I dlatego, że mnie kocha to zdradził mnie.
 - Uh... Niech będzie - znowu dałam się namówić? Jak? - Ale nie teraz. Muszę się przyszykować do pracy. Możemy porozmawiać pojutrze, w kawiarni na rogu. A teraz wyjdź i zostaw swoje klucze na szafce.
 Colin położył tacę ze śniadaniem na łóżku i chwycił za klamkę.
 -No dobrze... Więc do widzenia. Smacznego śniadania. Kocham Cię.
 Zadziwiająco szybko się poddał. Nie był cierpliwy i zawsze walczył o spotkania w jak najszybszym czasie. Spojrzałam na zegarek: 8.05. Za godzinę muszę być w szkole. Ważne spotkanie z klientami. Ciekawe kto tym razem. Rozwydrzone dzieciaki czy może ich bogaci rodzice? Usłyszałam trzask drzwi na dole-znaczy, że wyszedł. Nie miałam czasu, żeby robić sobie śniadanie więc w pośpiechu zjadłam to zrobione przez mojego byłego. Szybko się przyszykowałam, po czym wyszłam z domu. Wskoczyłam do auta i po kilkunastu minutach byłam na miejscu. W pośpiechu weszłam do środka. W sali konferencyjnej czekał na mnie już menedżer naszego studia oraz inny mężczyzna w podobnym wieku. Jednak to musi być na prawdę ktoś ważny skoro witamy go w tym pokoju. W duchu ucieszyłam się, że nie będą to jakieś dzieciaki. Zostało jeszcze pięć minut, który upłynęły mi na wpatrywanie się w zielony, o tej porze roku park za oknem.
 Punktualnie o 9.05 do sali weszło pięciu chłopaków w moim wieku i dwóch mężczyzn w wieku menedżera. Wszyscy prowadzeni przez sekretarkę stanęli w rządku. Ja także wstałam i przywitałam się z każdym. Skądś kojarzyłam tę piątkę.
 Każdy się przedstawił. Harry, Niall, Liam, Louis i Zayn. Chyba dobrze zapamiętałam. I właśnie w tej chwili zaczęły mnie zjadać nerwy. Przecież właśnie stałam przed One Direction. Skąd ich znałam? Moja młodsza siostra szalała na ich punkcie. I to ich mam przez następny czas uczyć? Z tego co wiem, po maratonach filmów z nimi, nie są najlepszymi tancerzami. No ale trudno, chociaż są w moim wieku.
 Usiedliśmy na niezbyt wygodnych krzesłach, a menedżer chłopaków opowiedział nam dlaczego się tutaj znaleźliśmy. Okazało się, że zamierzają nagrać teledysk do jednego z utworów z nowej płyty. Producent wymyślił aby był on inny od wszystkich. Historia będzie opowiadana przez taniec. Szczerze, lubię takie produkcje, ale nie byłam pewna czy uda się to z takim boysbandem. Ale czy mam coś do gadania? Muszę robić to co inni mi każą. W końcu za to mi płacą.
 Miałam przygotować choreografię i nauczyć ich jej. Na szczęście pomogą mi znajome z grupy. Co ja bym bez nich zrobiła.
 W ciągu przydługawego monologu o kosztach produkcji i o tym czego od nas wymagają wymyśliłam prawie połowę układu. Ze znudzenia spojrzałam na zegarek. 10.30 No nie gadajcie, że to już trwa półtorej godziny! Obleciałam wzrokiem każdego ze słuchaczy.
 Oparte na dłoniach głowy Harrego i Zayna zmierzały sukcesywnie ku dołowi, a ich oczy powoli się zamykały. Niall wpatrzony w kant stołu żył w swoim świecie, podśpiewując od czasu do czasu cicho melodię jakiejś piosenki. Liam jako jedyny z całej piątki wydawał się odrobinę zainteresowany. Prawie tak bardzo jak każdy z mężczyzn w marynarkach.
 A co do Louisa... Ten wpatrzony był w jeden punkt. A tym punktem okazały się być moje oczy. Zdziwiło mnie to bardzo. Od dawna nie czułam czegoś takiego. Chłopak, którego praktycznie nie znam wpatruje się we mnie jakbym mu zasłaniała cały świat. Uśmiechnęłam się do niego lekko. Speszony uniósł kąciki ust po czym spuścił głowę. Podłoga nagle wydawała mu się bardziej interesująca ode mnie.
 W końcu skończył się ten przydługi wywód. Nasz menedżer powiedział, żebym pokazała chłopakom studio i abyśmy się umówili na zajęcia. Każdy z nas powoli wstał z krzesła i udał się w stronę drzwi. Gdy wyszliśmy na korytarz, każdy nagle się uśmiechnął i stał się bardziej rozmowny.
 Okazało się, że mamy wspólne tematy i podobne poczucie humoru. Szybko obeszliśmy cały budynek, ciągle się przy tym śmiejąc. Na końcu weszliśmy do sali gdzie najczęściej prowadzę lekcje. Nie odzywający się przez prawie całą drogę Louis w końcu otworzył usta, żeby wydukać jedynie 7 krótkich słów.

_____________________________________________________________________________

MIŁEGO CZYTANIA!

3 komentarze:

  1. Tak więc jestem tu chyba po raz trzeci :D Zawsze wchodziłam tutaj żeby w końcu przeczytać ten rozdział, ale nie bo mama mi weszła lub ktoś inny i musiałam zostawić to na później ;( No i teraz zanim będę oglądać... coś :D Jeszcze tak do końca nie wiem czy jedno czy drugie postanowiłam że przeczytam rozdział! :)
    Tak więc zabieram się za komentowanie :)
    Żadnych większych błędów nie zauważyłam :) Jest okej, ogólnie podoba mi się :D Już chłopaków poznała i sądząc po tym co przeczytałam i patrząc na tło to główna bohaterka będzie z moim kochanym Louuu <3333
    Co jeszcze mogę powiedzieć? :D Nie mam pojęcia :)
    Jest już po 10 może nie tak późno ale mój mózg powoli przestaje pracować i domaga się dużej dawki filmów :D
    Życzę ci dużo weny i żeby pomysły cię ciągle zawalały! :)) Ooo i zachęcam także do rozklejenia spamów :) Może wtedy przybędzie trochę czytelników :)
    Buziaki i do następnego!
    Rose
    Ps. Zachęcam także do przeczytania jeszcze jednego postu u mnie na blogu :))
    Dziękuję, że skusiłaś się do przeczytania, jest mi bardzo miło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, masz zamiar coś dodać? :(

    OdpowiedzUsuń